Info
Ten blog rowerowy prowadzi djtronik z miasteczka Byczyna. Mam przejechane 74460.25 kilometrów w tym 1861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.34 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 238938 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec11 - 0
- 2015, Maj19 - 0
- 2015, Kwiecień8 - 0
- 2015, Marzec7 - 0
- 2015, Luty13 - 0
- 2015, Styczeń13 - 0
- 2014, Grudzień23 - 3
- 2014, Listopad21 - 2
- 2014, Październik23 - 6
- 2014, Wrzesień25 - 1
- 2014, Sierpień23 - 16
- 2014, Lipiec27 - 4
- 2014, Czerwiec25 - 2
- 2014, Maj31 - 4
- 2014, Kwiecień27 - 5
- 2014, Marzec18 - 4
- 2014, Luty30 - 1
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień21 - 0
- 2013, Listopad10 - 0
- 2013, Październik10 - 0
- 2013, Wrzesień28 - 0
- 2013, Sierpień28 - 0
- 2013, Lipiec29 - 6
- 2013, Czerwiec24 - 3
- 2013, Maj27 - 2
- 2013, Kwiecień14 - 0
- 2013, Marzec26 - 0
- 2013, Luty13 - 0
- 2013, Styczeń19 - 0
- 2012, Grudzień24 - 1
- 2012, Listopad27 - 0
- 2012, Październik27 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 0
- 2012, Sierpień29 - 0
- 2012, Lipiec24 - 0
- 2012, Czerwiec29 - 0
- 2012, Maj27 - 2
- 2012, Kwiecień26 - 0
- 2012, Marzec30 - 0
- 2012, Luty23 - 0
- 2012, Styczeń25 - 0
Grudzień, 2014
Dystans całkowity: | 1302.46 km (w terenie 13.26 km; 1.02%) |
Czas w ruchu: | 69:43 |
Średnia prędkość: | 18.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Suma podjazdów: | 8299 m |
Maks. tętno maksymalne: | 162 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 129 (70 %) |
Suma kalorii: | 40230 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 56.63 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
- DST 60.03km
- Czas 04:01
- VAVG 14.95km/h
- Sprzęt Hercules Icona
- Aktywność Jazda na rowerze
Gran Canaria dzień 3
Czwartek, 4 grudnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0
JEZIORO
SORIA I NIEKOŃCZĄCE SIĘ ZAKRĘTY
Dziś
naszym celem jest miasteczko La Aldea de San Nicolas położone na zachodnim
wybrzeżu wyspy. Po drodze chcemy zobaczyć sztuczne jezioro Soria, położone
malowniczo wśród palm na wysokości ok. 650 m n.p.m. Droga, którą jedziemy
należy do sieci tras rowerowych Gran Canarii i jest oznaczona tabliczką
informującą o przewyższeniach, w tym przypadku średnie przewyższenie wynosił
7,7%, maksymalne 14%. Trasa pnie się serpentynami w górę. Spotykamy sporo
rowerzystów, ale jesteśmy jedynymi, którzy zdecydowali się na jazdę z sakwami.
Widoki są piękne. Na poboczu gdzieniegdzie wyrastają kaktusy, a w wyższych
partiach gór - sosna kanaryjska. Po dojechaniu do jeziora Soria okazuje się, że
o tej porze roku jest w nim dużo mniej wody, w związku z czym wygląda inaczej
niż w na zdjęciach w przewodniku. Przy jeziorze asfalt kończy się i zaczyna się
droga szutrowa prowadząca w górę. Mimo pierwotnych planów rezygnujemy z
przeprawy tą trasą ze względu na sakwy. Wracamy do miasteczka El Barranquillo
Andres, gdzie znajduje się rozjazd prowadzący do miasteczka Mogan. Od samego
początku wąska droga pnie się niemal cały czas ostro w górę. Nie ma tu zbyt
wielu rowerzystów. Po przejechaniu kilku kilometrów wjeżdżamy na wysokość ok.
900 m n.p.m. A tam czeka nas przepiękny zjazd do Mogan z licznymi zakrętami.
Muszę przyznać ze jazda rowerem drogami Gran Canarii jest bardzo bezpieczna.
Jest to przede wszystkim zasługa dobrego asfaltu i uważnych kierowców, którzy
przed zakrętem mają dużo cierpliwości i jadą wolno za rowerzystą do czasu, gdy
upewnią się, że jest bezpiecznie. Tego dnia pokonujemy jeszcze kilka podjazdów
łącznie prawie 1500 m przewyższenia. Gdy zjeżdżamy do miasteczka Aldea, robi
się chłodno, słońce schowało się już za górami i powoli zachodzi. Miasteczko
położone jest w szerokiej dolinie otoczonej malowniczymi łańcuchami gór, które
wyrastają niemalże z samego oceanu. Z daleka na obrzeżach widać liczne,
przykryte folią plantacje owoców, m.in. bananów. Zaczynamy szukać miejsca na
nocleg. Nie mamy żadnych informacji o kempingach w tej okolicy, więc chcemy
nocować na dziko. Przypadkiem jednak trafiamy na nikłą tabliczkę z napisem
kemping! Okazuje się, że jesteśmy jego jedynymi gośćmi, a właściciel jest wręcz
zaskoczony naszą obecnością. Za symboliczną kwotę możemy się rozbić i
skorzystać z łazienki.
Na trasie jest znak z profilem.
Zaczyna się podjazd. Pogoda dopisuje.
Świetny asfalt i niebieskie niebo.
Podjazd wygląda własnie tak.
Odpoczynek.
Jadę razem z kolarzami. Mam raczej ciężko.
W oddali widać tamę.
Góry coraz większe.
Jest i owa Soria. Wody jakoś mało.
Dalej mieliśmy jechać drogą szutrową jednak była bardzo kamienista i zdecydowaliśmy się na boczną asfaltową. Pojawił się taki znak.
Po chwili wiedziałem dlaczego tam stoi. Podjazd zaczynał się bardzo stromo. Jakieś 16-18% cały czas. Musiałem pchać rower.
Były odcinki z nachyleniem 9 %.
Tu było ciężko wyjechać.
Już prawie szczyt przełęczy.
w oddali jeszcze jedno jeziorko.
Zaczyna się zjazd.
Widać zmęczenie!!!!!
Olcia szczęśliwa bo wyjechała.
Dojeżdżamy do bardziej głównej drogi.
Upragniony zjazd.
Serpentyny początek.Jest stromo.
Nasza trasa.
Miasteczko w oddali.
Tu kupujemy pyszne ciasteczka.
Dodatkowo dostajemy pomidory.
Przed nami kolejny podjazd a potem zjazd nad ocean.
W oddali widać coś na kształt szklarni.
Namiot rozbijamy na jakimś podwórku nazywanym kempingiem. Jest łazienka itp. Koszt 7 euro za 2 os.
- DST 66.16km
- Czas 03:02
- VAVG 21.81km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 159 ( 87%)
- HRavg 119 ( 65%)
- Kalorie 2600kcal
- Podjazdy 578m
- Sprzęt Hercules Icona
- Aktywność Jazda na rowerze
Gran Canaria dzień 2
Środa, 3 grudnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0
Nasz
pierwszy nocleg wypada w hostelu La Fonda w miasteczku Ingenio, położonym ok. 9
km od lotniska. Udaje nam się dogadać z właścicielem hostelu, by przez
najbliższy tydzień przechował kartony, w których przyleciały nasze rowery. Dziś
jedziemy na południe w kierunku miasta Mespalomas, gdzie chcemy zobaczyć słynne
wydmy oraz zaopatrzyć się w gaz niezbędny do gotowania. Po drodze mijamy
miasteczko Aguimes z przepiękną starówką i kameralnym ryneczkiem. Mespalomas,
jest miejscowością wypoczynkową z licznymi
hotelami. Słynie również z pięknych wydm o powierzchni ok. 10 km kw.,
przypominających Saharę. Saharę z oceanem w tle. Na wydmach spędzamy trochę
czasu brodząc w drobniutkim piasku i robiąc masę zdjęć. Ruszamy dalej.
Krajobraz tej części wyspy rzeczywiście jest bardzo wysuszony, roślinność
pojawia się głównie tam gdzie ludzie zadbają o nawodnienie. Droga wzdłuż
wybrzeża nie jest bardzo wymagająca, mimo ciągłych podjazdów i zjazdów. W
drodze na zachód odwiedzamy również maleńkie, portowe miasteczko El Pajar, gdzie w lokalnym barze
zjadamy Paellę z owocami morza. Następnie trasą GC-505 dojeżdżamy do kempingu
El Pinillo, który okazuje się niedrogą i bardzo dobrze wyposażoną miejscówką.
Nasz namiot rozbity wśród palm na tle zewsząd otaczających nas zboczy górskich,
przedstawia bardzo egzotyczny widok. Ponieważ mapy i przewodniki nie obfitują w
informacje dotyczące kempingów na Gran Canarii, pytam gospodarza El Pinillo o
możliwości noclegu na innych kempingach na wyspie, okazuje się, że jest ich
niewiele, a część z nich wymaga specjalnej karty członkowskiej.
W Maspalomas na południu wyspy oglądamy rezerwat z wydmami. Wygląda to jak prawdziwa pustynia.
Jest bardzo ciepło ok 30C.
Po wydmach chodzą naturyści.
Kurort Maspalomas.
Latarnia morska w Laspalomas.
Jedziemy dalej na zachód do kempingu gdzie zaplanowaliśmy nocleg.
Po drodze czas coś zjeść. W lokalnym barze bez turystów kupujemy paelle.
Zaczynają się górki.
Już widać kemping.
Po raz pierwszy w życiu rozbijam namiot pod palmami.
Zachodzi słońce. Góry robią się złote.
Mapa tras rowerowych na wyspie razem z profilami.
- DST 8.92km
- Czas 00:58
- VAVG 9.23km/h
- VMAX 21.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 160 ( 87%)
- HRavg 129 ( 70%)
- Kalorie 582kcal
- Podjazdy 292m
- Sprzęt Hercules Icona
- Aktywność Jazda na rowerze
Gran Canaria dzień przylotu.
Wtorek, 2 grudnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0
Na lotnisko zlokalizowane na Gran Canarii przylatujemy już
po zmroku. Odbieramy bagaże i rowery. Zabieramy się do wyjmowania z pudeł i
składania owych rowerów. Doleciały w całości. Bez najmniejszych uszkodzeń.
Kartony składamy w kostkę i z takim ładunkiem jedziemy do zarezerwowanego
hotelu. Który jest ok 8 km od lotniska w Ingenio. Tyle, że mamy podjazd prawie 300 m.
Zajmuje nam to godzinę. Kilka razy musze się zatrzymywać, bo nie mogę ujechać z
tym kartonem przymocowanym do sakw. Plan jest taki żeby w hotelu przechowali
nam kartony na drogę powrotną. Mimo zerowej znajomości angielskiego udaje się
nam dzięki tłumaczowi w moim telefonie dogadać z panem w hotelu mówiącym tylko
po Hiszpańsku. Kartony czekają na nas do powrotu.